Nie myślałem, że ktoś to czytał. Miło.
Wyprawa trwała, jak dla mnie sześć dni, koledzy mieli dłużej, bo musieli jeszcze do mnie dojechać z Gdańska (450 km w jedną stronę). Jeśli chodzi o koszty, to sie trochę pogubiłem, bo miałem i złotówki, i kilka €, a czasem płaciłem kartą. Myślę, że cały koszt zamknął się gdzieś tak w granicach 1100- 1200 zł
Estonia tak nam sie spodobała, że w tym roku prawdopodobnie pojedziemy tam znów. Tylko tym razem część kontynentalna: Tallin, Narva, Tartu, Valga...
I jeszcze może kilka uwag, które napisałem na forum pbc. Pewnie większość z Was uśmiechnie się z politowaniem czytając moje spostrzeżenia odnośnie szutrów, ale co tam, jakoś przeżyję.
Estonia, to kraj zbliżony cenowo do Polski. Benzyna ciut tańsza, z tym, że większość stacji benzynowych ulokowana jest w pobliżu większych miast i dobrze jest mieć więcej niż tylko rezerwę w zbiorniku, fajki tańsze, żarcie tańsze (polecam ciemne pieczywo, które jest w dużym wyborze i wyśmienite sery, odradzam kiełbasę, która, między nami mówiąc, jest zupełnie do dupy), piwo takie sobie, noclegi w hostelach 10-15 €. Wszystkie noclegi braliśmy "z partyzanta", nie mając wcześniej nic zaklepane (w odróżnieniu od Warszawy na początku grudnia, nie było z tym żadnego problemu).
Drogi wspaniale oznakowane, ale dobrze jest mieć miejscową mapę (do kupienia na każdej stacji benzynowej), gdyż wszystkie drogi oznaczone żółtym kolorem (nawet te z numerami!) to szutry. Niby niezłe, ale suche strasznie się kurzą, a wilgotne i mokre są bardzo śliskie.
Prawie wszędzie (nawet w większości wiejskich sklepików) są terminale i przyjmują naszą kartę Visa, często też można płacić w euro. W bankach bez problemów można wymienić złotówki na korony, po kursie nawet nieco lepszym, niż u nas. Polecam jednak płacenie kartą tam, gdzie to możliwe. Tak płacąc zyskujemy najbardziej.
Język estoński to "bardzo trudna język" (ja nie zapamiętałem nawet, jak jest "dzień dobry", czy "dziękuję"), ale bez problemów można się porozumieć w tzw. "języku lengłicz". Starsi, wbrew obiegowej w Polsce opinii, rozmawiają po rosyjsku (okazało się, że nieźle pamiętam ze szkoły) lub niemiecku, młodsi, wychowywani już za demokracji- po angielsku i niemiecku. W ogóle, Estończycy, to bardzo przyjaźni ludzie. Trochę powściągliwi, ale bardzo uprzejmi i grzeczni.
Aha, jeszcze o benzynie: jeśli jedziecie Via Baltica, to pierwsza stacja jest dopiero 40 km za przejściem z Łotwą.
Przed wyjazdem zrobiłem przegląd Bandziora i wykupiłem wszystkie możliwe ubezpieczenia, jakie chcieli mi sprzedać. Oprócz AC, bo cena, jaką mi zaśpiewali zwaliła mnie z nóg. Wziąłem EKUZ z NFZ (gratis, ważna trzy miesiące), wykupiłem Warta Travel (leczenie szpitalne 10.000 € i NW 10.000 pln, za 22 pln) i Ubezpieczenie komunikacyjne w ruchu zagranicznym Moto-Assistance za 70 pln). W sumie ubezpieczenia kosztowały 92 pln, więc nie tak wiele, a jakoś bezpieczniej i lepiej się czułem. Kolega miał kiedyś wypadek w Austrii i gdyby nie wykupione wcześniej wszystkie możliwe ubezpieczenia cienko by pierdział.
Tak wyposażony zabrałem się za pakowanie. Miałem dwa kufry i tank baga, jak się okazało, o jeden kufer za dużo. Spaliśmy w hostelach, więc ani razu nie wyciągnąłem materaca, śpiwora i ręczników. Świezutka pościel i czystae ręczniki zawsze były w cenie noclegu.
Bardzo przydała się odzież z wypinaną membraną. Gdy jest gorąco, zostawiasz tylko wierzchnią warstwę i rozpinasz wywietrzniki, gdy chłodniej i pada, wpinasz membranę, a gdy jest zimno i pada- dokładasz jeszcze podpinkę. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale pozwala zaoszczędzić sporo miejsca, zwłaszcza, gdy jedziemy gdzieś dalej i nie wiadomo, co nas czeka po drodze, a pogoda potrafi się zmieniać kilka razy dziennie. Aha, przydała się też maska na twarz (mimo, że mam kask szczękowy) i rękawice na zmianę. Dobra odzież z membraną pozwoli też na pozostawienie w domu przeciwdeszczowego kondona.
Dla Bandziora zabrałem tylko spray do łańcucha, klucze, które dostał wyjeżdżając z fabryki i spray do opon (tak na wszelki wypadek). Przydał się tylko spray do łańcucha. Polecam Motula, dobrze się trzyma i nie brudzi felgi ani kufrów.
|