Odgrzeję temat, bo po 3 latach uporałem się mechanicznie ze swoją DR800, nie to żeby była mocno zepsuta...ale po kolei:
A więc wczesną wiosną 2011 roku przeglądałem sobie lekko podpity, portal Allegro i natrafiłem na zdjęcia takiej oto maszyny (oryginalna fota z ówczesnej aukcji):
[ img ]Cena 3,5 kloca wydawała się dziwnie niska bo odpicowane chodziły wtedy (i dalej chodzą po 6-8 koła)...myślę sobie, pewnie temu, że pędzlem malowana jest...tel do gościa- jeździ, pali? Niby wszystko było ok, mało tego ponoć coś tam wymieniał i miał na to rachunki...Miałem wcześniej Aprilię Tuareg 600 widoczną na focie:
[ img ]i bardzo żałowałem, ze ją pod wpływem żony sprzedałem, bo frajda z jazdy była nieprzeciętna. Jedynym minusem był brak części zamiennych do silnika Rotax 600 starego typu (rozrząd na pasku)...
Co prawda BIG-iem nie jeździłem ale wyobrażałem sobie tę potworną moc produkowaną przez jeden gar 800cc :shock: Ponadto jako małolat miałem nad łóżkiem, obok wielu innych, plakat z Suzuki DR 750 BIG i kupno tego sprzęta potraktowałem jako ucieleśnienie moich młodzieńczych marzeń :roll: czyli honorowo...
Jest 26 luty 2011 telefon do przyjaciela i jazda... Podróż długa, bo trzeba było i to zimą trasę Białystok- Jarocin trzepnąć. Tanio też nie wyszło bo moje Volvo 940 w automacie paliło 10 litrów ropy na lekko. Na miejscu okazało się, że oczywiście sprzęt wygląda nieco gorzej niż na fotach i co prawda były pewne problemy z odpałem ale zagadał i kawałek łąki poryliśmy gościowi przed domem. Opony nowe, lagi zrobione i napęd nowy (były rachunki). Nie ma co, jaka okazja chyba :?: bierę...
[ img ]Półżywi dojechaliśmy z powrotem. Sprzęt po dowozie do Białegostoku już nie odpalił...(teraz już wiem, że sprzedający pewnie przed moim przyjazdem odpalił go na plaka do kokpitu- dlaczego ten system działał- o tym za chwilę). Miałem wtedy spore problemy garażowe i DR-a wylądowała u kola w przydomowym garażu:
[ img ]Zawitał tam wkrótce jego kolega, który pracował w serwisie Kawasaki w Bałymstoku. Jest on maniakiem enduro i znanym mechanikiem, ponadto miłośnikiem BIG-ów i zaofiarował się, ze motocykl zabierze do serwisu i dobrze go przepatrzy... Myślę sobie, ok zapłaciłem mało to teraz go podpicuję za tą kasę co zaoszczędziłem... Nie pamiętam ile czasu tam stał ale chyba coś koło 3-4 miechów. W międzyczasie mechanik stwierdził, iż jest walnięte sprzęgło jednokierunkowe rozrusznika (kupiłem zdrową używkę za 2,5 stówy chyba) i kupiłem nowy łańcuszek rozrządu i balansowy- 300 stówy. Mechanior ten jako pierwszy podał w wątpliwość sprawność statora w tym motocyklu. Wymontowany zawiozłem do elektromechanika (notabene ojca jednego z moich kolegów), który stwierdził, iż stator wygląda na przyjarany ale jest ok. Zlałem więc to co mówił mechanik z Kawasaki o statorze (błąd :roll: ) i powiedziałem żeby go zakładał bo nie będę go robił... (sory Andrzej :oops: )
Nie pamiętam, ile zapłaciłem za robociznę przy odbiorze sprzęta z serwisu Kawasaki ale tez parę stów...
Sprzęt raz palił raz nie i przejechałem nim (w międzyczasie wymieniając akumulator, kierownicę, sprzęgło i filtr powietrza- koszt ok 600 zł) kilkaset km z różnym szczęściem:
[ img ]Denerwowało mnie te palenie lub nie i w grudniu 2011 postawiłem sprzęt do innego renomowanego warsztatu podbiałostockiego, którego przez grzeczność nazwy nie podam- gdzie diagnoza była szybka i miażdżąca- słaba kompresja- potrzebny szlif cylindra i nowy tłok ......zalamka....
Minął prawie rok.
W międzyczasie miałem operację kręgosłupa i o motocyklu wieści pozyskiwałem telefonicznie...No tak...będziemy robić, teraz dużo innej roboty a potem znów cisza. Jak już dałem radę chodzić i jeździć dosiadłem zawsze odpalającego Zippa Nitro 250 i jakoś wczesnym latem 2012 zawitałem do warsztatu gdzie DR-ka stała w kącie, zakurzona jakby służyła za dawcę części..Nawet chu..je akumulatora nie doładowywali przez ten czas bo po co, klient kupi drugi. Okazało się że kompresja jest ok, więc szlif nic nie da. Swoją drogą, dobrze, że byli na tyle uczciwi, że nie powiedzieli, że go zrobili...Jeździłem tam kilka razy, dzwoniłem co parę dni i w końcu wczesną jesienią roku 2012 renomowany mechanik białostocki przywiózł mi DR-kę busem pod blok, wyładował go na chodnik i stwierdził, że nic nie poradzi bo wyczerpały mu się pomysły na naprawę...
Dobra, wchodzę na forum DR oraz tutaj i pytam i pytam i pytam..., w końcu trafiam na Maćka DR, który mieszka w Kaliszu i specjalizuje się w BIG-ach (raczej osoby nie trzeba przedstawiać). Radzi mi abym przyjechał i zostawił u niego sprzęt a on znajdzie przyczynę. Ja spieram się, że to pewnie tylko gaźniki bo wszystko jest przepatrzone a po odpale rura robi się czerwona i wysyłam gaźniki do niego. W sumie o demontażu i montażu gaźników w tym sprzęcie możnaby napisać książkę ale Maciek ustawia gaźniki na swoim sprzęcie i odsyła mi mówiąc że są na 100% ok. Co najważniejsze, nie bierze za to ani złotówki (Chłopie jestem Twoim dłuznikiem :oops: ) Po chwilach zwątpienia montuję je u siebie (jest już wiosna 2013 roku) i po długim chełłłł, chełllll odpalam w dniu 5 marca 2013 na plaka od kokpitu:
https://plus.google.com/u/0/photos/1093 ... 3853870081Dźwięk tego silnika, tak dawno nie odpalanego przyprawia mnie o dreszcz rozkoszy i o mało nie popuszczam w gacie... Nie czekając długo pozostawiam za sobą pierwszy, po tak długiej przerwie, nierówny i głęboki sznyt na pierwszej napotkanej drodze gruntowej :mrgreen: Początkowa radość z jazdy znika w czasie gdy przychodzi moment kolejnego odpalenia na zimno, gdzie bez plaka ani rusz... kolejna :zalamka:
W międzyczasie kupuję Aprilię Atlantic 500 od Mirka "Czarnego" mitycznego mechanika z Hajnówki...nieśmiało pytam o to czy zrobi DR-kę... :cry: Mirek z pewną dozą ostrożności mówi- ok przyjedź. Odpalam na plaka i w gaz...badań tech. nie ma od 2011, owiewek brak (dałem do malowania i dokupiłem lepsze niepopękane plastiki- następne 330 złociszy) i z duszą na ramieniu wczesnym latem 2013 dojeżdżam do Hajnówki. Tam, przed warsztatem Mirka Dr-ka wydaje kolejne, ostatnie tchnienie i już nie daje się odpalić. Ciekawe co by było jakby zgasła w trasie, myślę...a sprzęt nie nadaje się zupełnie do pchania...
Mimo, że tutaj jak powszechnie wiadomo iskrownik jest zanurzony w oleju i trzeba go spuścić i zdjąć osłonę silnika i lewą kapę- diagnoza jest szybka- spalony stator i zero iskry. Takiej zapasowej części akurat przy sobie nie miałem :D więc zaczęły się poszukiwania...nowe są, zamienniki nawet, do każdego suzuki, ale...akurat nie do tego. Przewijać nikt nie chciał, jeden gościu w Białym zaczął ale oddał nie zrobiony bo się poddał...a czas płynął nieubłabanie...w końcu dzięki przyjacielowi trafiam na firmę "Cyklo" w Warszawie. Dzwonię- no problem- 250 zeta taka usługa...chu..j... co mi zostało wysyłam...mijają tygodnie i przychodzi paczka- jest- przewinięte 2 cewki wyglądają jak nowe. Cały w skowronkach lecę na pocztę odesłać stator "Czarnemu". Po paru dniach dzwoni- co za ???!!!! przewijał ci stator? kable sa wyprowadzone nie z tej strony...kolejna załamka.... Odsyła mi go razem z deklem. Znów poszukiwania w Białym- żeby nie odsyłać do "Cyklo" i żeby było szybciej (kolejny błąd) jakiś kolo się podejmuje przełożenia kabli, wszystko w "Cyklo" zalali żywicą, on jej nie ma i paprze wszystko poksipolem ale kable przekłada (daję mu 50 zeta)...Odsyłka do Hajnówki. Czekanie... :( w końcu jakiś tydzień temu koło 22.30 telefon od "Czarnego" zrywam się z barłogu i od razu słyszę w tle pykającego BIG-a..."Czarny" pyta czy słyszę, jasne k... że słyszę :mrgreen:
Przedwczoraj odebrany, dałem stówę Mirkowi, i po co było to wszystko wcześniej? Tyle k... czasu... W sumie to:
1. Niektórzy mówią, że mogłem kupić sprzęt za 7 koła i wyglądałby ładniej ale to samo byłoby do zrobienia...
2. Dałem mało, i jeśli ktoś się decyduje na odnowę takiego sprzęta to powinien szukać tanio, ale pod warunkiem, że zna się na rzeczy i większość zrobi sam oszczędzając czas i pieniądze w warsztatach. O nerwach nie wspomnę...
3. Palenie na "plaka"- myślałem że jak tak pali to jest coś nie tak z paliwem...nic bardziej błędnego...iskra była coraz słabsza a plak znacznie mniej jej potrzebuje do zapłonu.
Teraz odpala na dotyk, zimny czy ciepły. Linkę ssania kupiłem od Suzuki DR 650 RS bo wyglądała tak samo- ale jest minimalnie za krótka- przy skręcie kierownicy ściąga nieco ssanie. Nie znalazłem w necie oryginału - nawet używki, jak ktoś wie gdzie kupić proszę o info.
Napiszę dalej jak tam "restauracja" tej burej suki...
[ img ]