Witam wszystkich,
Czy ktoś wie gdzie tkwi "haczyk" w różnicy w cenie o ponad 1000PLN pomiędzy gps zakupionym w e-bay uk lub usa a nabytym w Polsce?
Być może to naiwne pytanie ale nie mam żadnej wiedzy na temat nawigacji więc proszę o wyrozumiałość
http://cgi.ebay.co.uk/GARMIN-ZUMO-550-M ... 414ae74abf
Pozdrawiam

stawiam, że główna róznica to wgrane mapy.

nasi importerzy też nie czują parcia rynku 'bo i tak się sprzeda'. (to efekt tego jedynego zielonego na mapie za plecami "płemieła").

no i u polskiego dystrybutora czy dealera nie zalatwisz naprawy gwarancyjnej
i tu jest najwiekszy haczyk
pamietam jak w tamtym roku sprzedalem klientowi GPSa z Touratecha bo wyszlo taniej
ale pech chcial ze tuz przed wakacjami mu sie cos w nim popsulo
polski dystrybutor nie podjal sie naprawy gwarancyjnej bo odbiornik nie byl kupiony w autoryzowanej sieci w Polsce
i odbiornik musial trafic spowrotem do Touratecha, ci go odeslali do producenta
i odbiornik trafil spowrotem do klienta po wakacjach,
co sie wtedy nasluchalem... to moje
od tego czasu klient woli zaplacic pare stow drozej w Polsce zeby nie spiepszyc sobie wakacji

Na takie coś zawsze można prosić żeby napisali pismo, że nie naprawią przeważnie miękną mamy UE, klient który kupił towar w UE powinien mieć możliwość serwisowania na terenie UE

koziarz, krótko - nie :)

I to jest największe ch**stwo w tym całym układzie. Ja do dziś nie kogę sie nadziwić, że u nas do dzisiaj nie działa 'gwarancja europejska'. Taka to Unia...

Polska nie zobowiązała się do wprowadzenia przepisów konsumenckich przed 2015 rokiem chyba. A karte praw konsumenta w ogole kontestuje.

Tyle, że pytanie brzmiało: gdzie jest haczyk. Haczyka nie ma, sprzedawca oferuje towar na angielskim ebay, najczęściej jego klientami będą klienci z wysp, których średnia siła nabywcza jest jednak wyższa niż w kraju nad Wisłą. Ten konkretny przedmiot oferowany jest, jak czytamy, o 1tyś zł taniej niż u krajowych dostawców. Ten 1000zł to jest dodatkowa opłata za gwarancję, Nie wiem jak wygląda sprawność serwisu sprzętu Garmina w Polsce, to też warto rozpatrzyć. Polscy nikoniarze przekonali się na własnej skórze jak wygląda realizacja gwarancyjnych usług serwisowych, wizja wysyłki sprzetu do serwisu poza granicami weryfikuje ich przywiązanie do zakupu w kraju. Jeśli cena będzie odpowiednio niższa, to nie trzeba unijnych wytycznych, czytaj biurokratycznych ograniczeń, wystarczy sprawna i przystępna cenowo poczta, dogodny system bankowy. Osobiście do Berlina mam bliżej niż do Warszawy, że o jakości drogi i czasie dojazdu nie wspominając, potwierdzą to koledzy z całej ściany zachodniej :-).

Czegoś nie rozumiem. Kupujesz od dostawcy (Touratecha), pewnie miałeś gwarancję producenta, polski serwis odmawia naprawy (coś mu pokazałeś przecież- gwarancję producenta a nie Touratecha) to wysyłasz jako sprzedawca bezposrednio do serwisu producenta. Zwykle szybko, sprawnie, najlepsza jakość naprawy. A że z wiadomych sobie powodów (koszty przesyłki?) bawisz się z pośrednictwem swego stałego dostawcy, Tobie pewnie wygodniej, klientowi już niekoniecznie- wakacje w plecy

w Anglii jest najtaniej powiewaz Anglia to dystrybutor Garmina na cala Europe
ale jak masz niewiele drozej z Berlina a masz tak blisko to bierz od nich (w razie gwarancji)

Oni tego i tak przecież nie naprawiają bo się nie opłaca, (no chyba że naprawdę jakaś pierdoła) tylko wymieniaja na NOWE. ( Garmin Becker i pewnie cała reszta)

dot.gwarancji
bliżej=taniej+szybciej

Ponieważ unikasz odpowiedzi na postawione pytanie, spróbuję przeanalizować podany przykład, mający zachęcać do zakupów w kraju. Klient nabywa od Ciebie towar, przekazujesz mu dokumenty gwarancyjne producenta, przed wakacjami awaria. W tym wypadku klient może skorzystać z posiadanej gwarancji producenta czyli sam dogaduje się z serwisem odnośnie zasad wykonania usługi, wówczas rzeczywiście może przechodzić mordęgę. Jeśli klient zna prawo korzysta z tzw. niezgodności towaru z umową, czyli wali prosto do Ciebie, tak pewnie było w tym wypadku. Stosowne przepisy prawa regulują zasady i terminy reakcji sprzedawcy dla usunięcia owej niezgodności. Pewnie tak było w tym wypadku, otrzymałeś niesprawny sprzęt i Twojim zadaniem było przywrócić go do życia, wybierając stosowną ścieżkę- samodzielna naprawa, zlecenie odpłatnej w polskim serwisie garmina czy najtaniej przekazać problemowy przedmiot swemu dostawcy. Wybrałeś najtańszą dla siebie opcję, ale najdłuższą w realizacji, więc nie miej pretensji że zbierałeś gromy od klienta. Wybrałeś sam swego dostawcę, ponosisz konsekwencję tej decyzji.
Nie piszę tego by Cię atakować, lecz by na tym przykładzie przypomnieć forumowiczom o przysługujących im prawach jako konsumentom. Sprzedajesz- zarabiasz- ponosisz konsekwencje awarii sprzetu. Prosta zasada. Prowadząc handel internetowy trzeba liczyć się ze zwrotem towaru w ciągu kilku dni po zakupie, generuje to pewne koszty w firmie (zakup opakowań, taśmy, ludzie do pakowania, wyjazd na pocztę, telefony do spedytora, itd). W tradycyjnem sklepie klient chwile po zakupie (zapłaceniu) może "spadać na drzewo", sprzedawca jest w prawie, nie musi przyjmować zwrotów. Zapewniam że skrzętnie z niego korzysta. Przepisy o owej niezgodności towaru z umową nakładają obowiązki, generują ewntualne nieuniknione koszty, tych nikt nie chce dobrowaolnie ponieść, stąd tłumaczenia jak powyżej o konieczności czekania..
Tym przykładem raczej mogłeś zniechęcić świadomych swych praw klientów do korzystania z Twoich usług.

Potwierdzam to co pisze Akcent tzw. "niezgodność towaru z umową" jest bardzo dobrym prawem dla konsumenta a dla sprzedawców zaś jest koszmarem. Kilka miesięcy temu skorzystałem z tego zapisu i odałem do naprawy mojego Nikona , który z niewiadomych przyczyn się popsuł. Nikon udziela w Polsce tylko rok gwarancji na swoje produkty mój się popsuł właśnie po roku czyli po upływie gwarancji więc przygotowałem odpowiednie pismo i zaniosłem złoma do sklepu. W sklepie oczywiście nie obeszło się bez nieprzyjemności, ale w końcu po naradach właściciela sklepu z swoim prawnikiem aprat został zabrany do reklamacji. W ciągu 14 dni sprzedawca ma ustosunkować się czy uznaje reklamacje czy nie, jeżeli wciągu tych 14 dni nie będzie sygnału od sprzedawcy to reklamacja zgodnie z literą prawa została uznana. W moim przypadku otrzymałem telefon od sprzedawcy po 13 dniach. Sprzedawca oświadczył mi, że nie uznaje reklamacji. Na moje pytanie dlaczego otrzymałem odpowieź "bo nie". Udałem się więc do rzecznika praw konsumenta, który pouczył sprzedawcę, że ma podać dokładnie dlaczeg nieuznaje reklamacji ze wskazniem winy konsumenta. W końcu moja rklamacja została uznana i aparat został naprawiony w serwisie Nikona.

akcent nie wiem czy sie zrozumielismy,
sprawa wygladala nastepujaco:
towar zakupiony w TT dostarczony do klienta. po jakims czasie wraca jako niesprawny, przekonany ze gwarancja dla urzadzen Garmin dziala w calej europie dzwonie do polskiego dystrybutora przed wysylka na serwis i dowiaduje sie ze sprzet nie zostanie naprawiony na gwarancji poniewaz nie byl zakupiony u nich
wysylam wiec towar do TT gdzie wg umowy maja 2 tygodnie na reklamacje i taka informacje dostaje klient, sprawa przeciaga sie do 2 m-cy a monity w TT nic nie daja
w ktorym miejscu co sie powinno stac?
po tym zajsciu odradzam klientom zakup gpsow za granica aby uniknac dlugiego okresu oczekiwania na naprawe gwarancyjna (wysylka towaru w obie strony tez trwa)
nie znam sie na prawie, moze w takich sytuacjach po 14 dniu klient mogl zarzadac zwrotu gotowki i pewnie wg prawa musialbym to uczynic, na szczescie mimo utyskiwan klient potrafil sie znalezc w mojej sytuacji i zrozumiec
pewnie jako osoba 3cia moglbys w tym momencie powiedziec miales szczescie jako handlowiec ale ja gdybym byl klientem 15go dnia odebralbym od Ciebie kase za GPS

Być może każdy z Was ma rację. Co do gwarancji, to kilka lat temu popsuła mi się golarka kupiona w Amsterdamie, serwis powiedział że z uwagi braku polskiej gwarancji ma to w głębokim poważaniu, gdy zadzwoniłem do polskiej filii producenta to poprosili o namiary serwisu oraz żebym udał się tam jeszcze raz następnego dnia. Tak się stało a serwisanci byli nadzwyczaj uprzejmi.

Częściowa różnica w cenie w Angli, a w Polsce wynika pewnie także z tego, że urzadzenie jest w Polsce dodatkowo wyposażone (oprócz cityNavigatora) w GPmapa, choć nie każde

Koszt GPmapy to ok 200-300zł a nie jak wynika z różnicy w cenie - 1000zł