Mam nadzieje że nie macie dość tematów o Bieszczadach.
Ja pokażę trochę z mojego pierwszego dalszego wypadu.
Wypad miał trwać 3,5 dnia ale pogoda skróciła go do 2,5.
Wyruszyłem z Krakowa w czwartek 21.08 o godzinie 16:40 w Krośnie o 20:10 odnalazłem się z kolegą który z Krakowa dotarł tu autobusem (wolał to niż siedzenie przez 4-5h na siedzeniu pasażera mojej Hondy dodatkowo trzeba przyznać że ma słabą odporność organizmu więc miało to uzasadnienie) dalej z krosna do Bukowca ruszyliśmy we dwóch na miejsce dotarliśmy o 22. Nawigacja GPS staje się super użyteczna w takiej sytuacji noc i nie znana trasa w górach dużo wcześniej wie się z jakim zakrętem ma się do czynienia.
Podsumowanie dnia to 326km.
Następnego dnia zaatakowaliśmy oczywiście tamę w Solinie :lol:
[ img ]
[ img ]
[ img ]
Następnie przejażdżka do Cisnej
[ img ]
[ img ]
to wygląda jak stok narciarski ale wyciągu ani śladu a spadek taki nieregularny że nie wiem co to jest
[ img ]
polana nad Polaną :D
[ img ]
[ img ]
prowadziła do niej długa gruntówka po której panoszył się spychacz lepiej jechało się tymi odcinkami gdzie nie urzędował, przy podjeżdżaniu musieliśmy się prawie położyć na kierownicy bo przednie koło ciągle podnosiło do góry
Inna droga w Polanie
[ img ]
Piękna dzika rzeka przejazd po dnie chcąc nie chcąc trzeba było zaliczyć
Serpentyny na drodze do Czarnej
[ img ]
Na koniec dnia obraliśmy kierunek Werlas (wioska na środku jeziora Solińskiego) i popełniliśmy największą głupotę tego wyjazdu :oops: chociaż Bieszczady były w większości suche tam jechaliśmy od lat nieużywaną i to przez traktory leśną drogą od strony północnej więc błotnistą która potem zrobiła się pieszą ścieżką jako że wszędzie trudno byłoby zawrócić jechało się dalej aż na sam dół
http://mapa.targeo.pl/na_ryby,20,752274 ... 2933dbffa7
w skrócie to takie widoki tam były
[ img ]
[ img ]
nie wiem czy kolesie w łódce widzieli motocykl ale na pewno musiało by ich to mocno zdziwić w takim miejscu
Powrót to prawdziwa walka tak mocno serce nie waliło mi od nie pamiętam kiedy, wytarganie 146kg motocykla polegało głównie na prowadzeniu go w koleinie na pół sprzęgle i na obrotach w newralgicznych miejscach kolega pchał od tyłu przez co na końcu był cały spryskany.
Nie ma co przeżyłem męską przygodę i wiem co to znaczy leśna mokra droga w górach byleby takich błędów już nie popełnić nie mam na to ani sprzętu a silnikowi już nigdy nie zrobię czegoś takiego skończyło się tylko na przypalonym sprzęgle...
[ img ]
Powrót na chatę 22 skąd ja to znam...
bilans dnia 175km
Sobota 23.08
Prognozy pogody pogorszyły się ale postanowiliśmy wykorzystać dzień ile się będzie dało.
na początek mycie skarpetką...
[ img ]
[ img ]
gdzieś na bieszczadzkich szutrach
[ img ]
W tle retory do produkcji węgla drzewnego w lesie ponad wysiedloną w 1947r Łopienką
[ img ]
Smarowanie piskającego napędu prędkościomierza sprayem do łańcucha woda go też musiała wymyć
[ img ]
W połowie dnia zaczęło kropić wiec trzeba było przyspieszyć trochę wyjazd
niedługo potem już w drodze zaczęła się ulewa nawet się zatrzymać gdzie nie było bo naokoło las tylko, już cała droga była przeplatana deszczem i odcinkami suchej jezdni. Kolegę wysadziłem dopiero w Tarnowie bo w Krośnie musiałby czekać na autobus ponad godzinę
[ img ]
Próby poprawiania fabryki.
[ img ]
Te same większe zdjęcia
http://teslasim.fotosik.pl/albumy/494102.html#e
Cała wyprawa to 819km.
Motocykl to Honda XL600R z 1985 roku
największe spalanie wyszło 5,4/100 a najmniejsze 4,3 kiedy jechałem sam (czyli okolice Krakowa).
Do kierownicy przymocowany był samochodowy Garmin StreetPilot c310, a opony to Heidenau MFE99.
Bardzo mi się podobało szkoda że tak krótko na pewno jeszcze wrócę w te góry i dotrę do najdzikszej południowej strony gdzie nawet stacji benzynowych nie ma, najchętniej samotnie.