Witajcie,

może ktoś mi podpowie. Obiecałem żonie w prezencie kurs jazdy motocyklem i w efekcie zdobycie prawa jazdy kategorii A. Chcemy żeby ten kurs był w Częstochowie, w ten sposób Gosia lepiej pozna moje rodzinne miasto.
Zależy mi na tym żeby szkoła oferował praktyczny kurs z motocyklistą-instruktorem. Takich magików, którzy jadą autem za motorem jest pełno ale prawdziwa nauka jazdy jest tylko z mądrym instruktorem motocyklistą. Czy ktoś z Was może mi polecić jakąś szkołę?

Jeśli w Częstochowie nic nie znajdę to zdecydujemy się na kurs w Krakowie - tam widziałem kilku instrukotrów na motocyklu (może ktoś może polecic jakiegoś sprawdzonego?).

pozdrawiam

Wtrącę się, może trochę nie w temacie (na pewno nie w temacie szkół częstochowskich), ale nie do końca mogę zgodzić się z tym co napisałeś. Temat szkół jest mi bliski, bom świeżak nad świeżaki. Możesz mieć instruktora, który będzie razem z Tobą jechał w miasto motocyklem, ale nie zawsze musi być on motocyklistą. Możesz też jechać z gościem (nazwijmy go "motocyklistą czynnym"), który na czas Twojej jazdy po mieście będzie jechał puszką, ale tylko po to, żeby w razie czego próbować Cię tą puszką np. zasłaniać. Możesz mieć też przypadek przerobiony przeze mnie, czyli na placyku uczy młody motocyklista, ale bez uprawnień instruktorskich, na jazdy po mieście jest człowiek z uprawnieniami, który jeździ moturem, ale tylko w czasie tej jazdy po mieście na trasie egzaminacyjnej. Zatem przy wyborze szkoły dla dziewczyny raczej nie kieruj się tylko tym czy w danej szkole instruktor jeździ motocyklem czy nie. Życzę znalezienia dobrej szkoły :)

W dzienniku ustaw nr 217 w sprawie szkolenia, egzaminowania i uzyskiwania uprawnień przez kierujących pojazdami, instruktorów i egzaminatorów nie doszukałem się informacji o sposobie szkolenia motocyklistów. Tzn. nie ma określonego rodzaju pojazdu, którym musi poruszać się instruktor.

Wnioskuję, że poruszanie się samochodem osobowym za motocyklem wzięło się z doświadczenia, zachowania innych kierujących etc. Nie można ich nazwać "magikami"; żeby zdobyć uprawnienia instruktorskie należy mieć prawo jazdy danej kategori przez okres minimum 3 lat.

Spróbuję się dowiedzieć dlaczego właśnie tak szkolą.

z Krakowa tych znam i polecam:
http://www.prawojazdykrakow.pl/osk/1315/

http://ksm.riders.pl/ - sprawdzona, już 3 kursant Gośki ze mną jeździ, radzą sobie bardzo dobrze. w zasadzie na trasie jadę może trochę wolniej, niż jechałbym sam - a mam za sobą padawana świeżo po egzaminie ;) szkoła nie uczy zdawania egzaminu, uczą jeździć: przed wyjazdem na miasto np. jadą na jurę, żeby kursant zobaczył prawdziwe winkle, uczą poprawnego prowadzenia motocykla (przegazówka, przeciwskręt), o czym w większości szkół nawet słowa nie usłyszysz
byliśmy teraz na wiosnę na szkoleniu, tzw. kurs bezpieczny - placyk na endurakach, w motoszkole w wawie, i kursanci ksm byli lepsi od jeżdżących od lat, w tym ode mnie ;) manewry na placu rozbudowane, wąska ósemka, na stojąco też, niektóre ćwiczenia przeniesione z motoszkoły (szwedzkie), poprawiające panowanie nad motocyklem, itp



szkolą tak, bo przeważnie nie potrafią jeździć motocyklem... na kursie instruktorskim trzeba umieć wykonać TYLKO manewry egzaminacyjne, co de facto sprowadza się do slalomu i ósemki. jak sam zacytowałeś: trzeba MIEĆ prawo jazdy danej kategorii 3 lata, ale wcale nie jest powiedziane, że trzeba być aktywnym kierowcą (tak jest np. w niemcowie). z resztą nie czarujmy się: kurs instruktorski u nas trwa 3 miesiące, a u sąsiadów coś 3 lata. większość instruktorów ma uprawnienia tylko po to, żeby zarobić na dodatkowych kursach - umiejętności zero. nie ma się co dziwić, że tkwią w puszkach - wydaje im się, że motocykl to taki samochód, tylko mniejszy...

polecam szkoły motocyklowe: nie tylko samych instruktorów motocyklowych, ale właśnie szkoły, żeby na wykładach też było o specyfice jazdy motocyklem. jest ich już kilka w kraju, chociaż to ciągle kropla w morzu - trzeba korzystać, jeśli tylko są takie możliwości
jsz

i ja to popieram, poszukaj na forach lokalnych, popytaj motocyklistów, na pewno którąś szkołę polecą :wink:

No właśnie... W Krakowie często widzę fajnego instruktora na Żmujdzkiej, który uczy kursanta jak omijać korek i jedzie przed nim pokazując jak się mieścić między samochodami. To jest jazda motocyklem! Nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie kursant stoi w korku bo pan za nim w Cinquecento nie może się ruszyć - to nie jest jazda motocyklem!

Dzięki za linki i informacje.

pozdrawiam

Chłopaki, wszyscy macie racje. Ale . . .
Filip-ie_ADV i tak nauczyć żonę będziesz musiał sam. I bedzie ci do tego potrzebny jakiś zestaw do porozumiewania się. Zajmie ci to 1-2 sezony i nauczy się więcej niż samouk po 5-ciu sezonach.
Śmiem twierdzić, że nie ma instruktora nauki jazdy, który na kursie na prawko A mauczy techniki przesuniętego wierzchołka czy przeciwskrętu.

Jak się zobowiązałem tak zapytałem. Potwierdzam słowa jeszuły. Przepisy mówią, o instruktorze który ma siedzieć za kursantem na tej samej maszynie. W większości nie jeżdżą drugim motocyklem, bo uważają że się nie opłaca dla sezonowych kursów kupować drugiej maszyny. Pozatym w samochodzie jest ciepło i nie pada na głowę... Teorie, jakoby samochód miał zasłaniać kursanta są - może i słuszne - ale jednak nadmuchane...


Może żeby nie było zbyt dużego offtopu, to może podrzucicie w temacie jakąś szkołę we Wrocławiu? :wink:

Srebrzanka mądrze prawi. Kurs kursem, ale później jeszcze długa droga... Może i teoria z puszką nieco przesadzona, ale mam złe wspomnienia z instruktorem "motocyklistą" i stąd te rozważania. Jeszua słusznie zwrócił uwagę, że ważna jest dobra szkoła. No, ale ze mną możne być i tak, że "złej baletnicy przeszkadza i rąbek u spódnicy" ;)

A w ilu przypadkach instruktorzy kat.B uczą jeździć samochodem? w znacznej większości jest to nauka jedynie zdania egzaminu. W przypadku kat.A uważam tym bardziej. Techniki motocyklowej nauczyć w 20godzin ?!?
Szkół uczących technik motocyklowych jest kilka w tym kraju i najczęściej to kurs całodniowy (poziom niższy + wyższy) za około tysiaka - taka teraz na to moda
... można też po prostu najpierw nauczyć się jak zdać egzamin, potem go zdać, następnie czytać "motocykliste doskonałego" i wczesnym rankiem w każdą niedziele ćwiczyć technikę na wiejskich drogach (z naciskiem na ćwiczyć, nie czytać). Po jednym sezonie już co nieco wiesz.

Wiem, że dla wielu tysiak to psie pieniądze i wielu wywala je na całodniowy kurs łudząc się, że nauka technik będzie tak prosta jak kupno motocykla - płacisz i masz... na szczęście nie wszytko na tym świecie da się kupić ;)

ps. Filip, do Ciebie była skierowana tylko pierwsza połowa treści mojego postu :D Pozdrawiam

Szanowni,

ja mam świadomość wszystkiego o czym piszecie.
Kurs na prawo jazdy trzeba odbyć. Chciałbym żeby ten czas był też cokolwiek wnoszącym.
Oczywiste jest, że prawdziwa nauka zaczyna się po szkole. Ja z przyjemnością pouczę żonę wszystkiego tego co wiem.
Jeśli macie konkretne przemyślenia na temat jakości oferowanych usług przez szkoły jazdy to je poproszę. Te negatywne opinie są równie cenne. Dzięki.

możemy się założyć :mrgreen: przynajmniej za jedną z dwu wymienionych mogę ręczyć, a jeśli mnie pamięć nie myli to o poprawnym torze jazdy też w ww. szkole uczą. szkołę polecam dlatego że uczą, a nie dla nabicia kabzy znajomym
jsz