Wieczorem przy wyjeździe z Bośni przejście (Sjavonski Samac) celnicy przeszukali nam kufry i znaleźli o zgrozo w żony aptece narkotyki – listek tabletek oksazepmu 10 mg, przepisany przez doktora, legalnie kupiony u nas (dla nie wtajemniczonych to coś podobnego do relanium). I na początku było to nawet śmieszne, ale z czasem zaczęło przypominać coś co się ogląda na filmach, nawet troszkę „Proces” Kafki. Oni wiedzą, że jest to lek, ale u nich w kraju jest to narkotyk i aby go posiadać, należy mieć specjalną receptę - zezwolenie przy sobie, a my nie mamy. Taki „zakon” u nich. Trzech policjantów przesłuchanie, branie na krzyki i strachy. Ściągnięty tłumacz języka angielskiego (niepotrzebny – bo my nic nie chcemy rozumieć również po angielsku). Cos wspominają o karach – 150 EUR, i długich procedurach (pewnie sądowych). Ponownie przeszukują bagaż, ale tylko w poszukiwaniu leków – różnych. Odczytują w wielkim skupieniu skład każdego leku i porównują z ichniejszymi tablicami narkotyczno psychotropowymi. Próbują doszukiwać się zabronionego składu w Tantum Werde, nurofenie, calcium itd. Nie zaglądają za to do bagaży –worka z namiotem, spiworami gdzie mógłbym przemycić 5 kg kokainy. Wyglądało to na typowy reket. Proponuję im, że zapłacę 150 EUR kary i niech nam dają spokój, ale to nie takie proste – procedury. Impas a na dworze zapadła noc, dają się napić wody, częstują papierosami, Zwracam im uwagę, że żona ma się coraz gorzej i będą musieli wezwać pogotowie. Lekarz pewnie poda jej oksazepam. ( W końcu po godzinie następuje przełamanie. Pytają gdzie pracujemy, Mówią, ze nas im żal, oddają oksazepam i zapada wymowna cisza. W tej sytuacji żona wyjmuje 100$ i kładzie na biurko. Ale ku naszemu zdziwieniu kasy nie biorą i oddają dokumenty. Dodają, że w Chorwacji możemy trafić za to za kratki.
Opis przydługi ale być może zaoszczędzi komuś kłopotów. Określić sytuacji jednoznacznie nie potrafię. Być może powrót z Albanii wskazuje na bycie kurierem, ale oni nie szukali narkotyków tylko leków. Po co?
|