24-08-2012
Dzisiaj wyjeżdżamy wcześnie rano, aby uniknąć korków, wielką niewiadomą jest również granica.Chcemy dzisiaj dojechać do stolicy Kirgizji czyli Bishkek.
[ img ]W miarę szybko docieramy do przejścia granicznego na którym widzimy tłumy ludzi oraz kolejkę samochodów. Piesi przemytnicy wędrują osobnym przejściem, ale samochody ustawione jeden obok drugiego próbują wjechać w stalową bramę, otwierająca się od czasu do czasu. Wygląda to tak jak na autostradzie, gdzie z sześciu pasów jest zwężenie do jednego. Istny tłok. My trzymamy się blisko siebie, tak aby żaden samochód nie wcisnął się między nas. Brama się otwiera i jak na komendę wszyscy ruszają. Każdy chce wjechać. Nam się udaje i podjeżdżamy pod wiatę, gdzie celnicy trzepią wszystkie samochody po kolei. Pomyślałem, że nas to samo czeka. Teraz musimy wypełnić kwity i wędrować do okienka, które wskazuje nam wyższy rangą. Jakiś cywil widząc czterech facetów ubranych w kamizelki IPA, niespodziewanie pyta czy mamy zezwolenie na działanie w Kazachstanie. Olewamy go, ale ten koleś zaczyna być nachalny. Ponieważ mundurowy nie ma do nas żadnych uwag to osobnik wreszcie milknie. Teraz kolej na celników, których jak się okazało, bardziej interesowały sprawy osiągów każdej maszyny niż to co mieliśmy do oclenia. Wreszcie jesteśmy po stronie Kirgiskiej. Podchodzi żołnierz i prosi o paszporty, nawet nie zdążyliśmy zsiąść z motocykli. Okazuje się, że zniesiono wizy od 1-ego sierpnia. Żołnierz po pięciu minutach przynosi paszporty i życzy udanego pobytu. Zero papierków, deklaracji, itp. czyli kierunek Bishkek, gdzie po przyjeździe oczekujemy na bajkera.
[ img ][ img ]Czekamy dłuższy czas ponieważ bajkersem, którego oczekiwaliśmy był prezes spółki zajmującej się budownictwem, więc miał niewiele czasu dla nas. Krótko opisał nam dalszą drogę do miejsc jakie powinniśmy odwiedzić.
Czyli kierunek jezioro Issyk-Kul.
[ img ]tutaj na przydrożnym bazarku podczas kupna kawona mieliśmy zabawną sytuację. Razem podchodzimy do straganu, bierzemy wybranego kawona. Dziewczyna mówi niewyraźnie: skąd sum! My do niej: szto? Ona ponownie:skąd sum! My jej grzecznie odpowiadamy: z Polszy. Spojrzeliśmy po sobie, kurcze skąd ona zna polski i dlaczego zadaje takie pytanie. Po chwili mówi powoli: sto sum i pokazuje na banknot na którym widnieje nazwa i cyfra 100. Była to kwota jaką mieliśmy zapłacić za kawona. Wreszcie dotarło do nas o co jej chodziło. Oczywiście wszyscy w śmiech, teraz dziewczyna nie wiedziała o co nam chodzi. Miała minę jaką my mieliśmy przed chwilą. Ale okrężną drogą wyjaśniliśmy z czego się śmieliśmy.
Po pewnym czasie zaczęliśmy odczuwać spadek temperatury, który towarzyszy wyższym wysokościom oraz zbliżającemu się zachmurzeniu co wróżyło opady deszczu.
[ img ]Po zatankowaniu wjeżdżamy na drogę prowadzącą wokół jeziora. Dzisiaj znajdujemy miejscówkę nad brzegiem jeziora. Zachód słońca jest powalający, a kąpiel w jeziorze na wysokości 1600 mnpm, które na dodatek jest ciepłe to niezapomniane chwile. I pomyśleć, że tutaj w czasach ZSRR testowano torpedy, ponieważ jezioro ma głębokość około 600m, długość około 130km, a szerokość około 60km.
[ img ][ img ]Jesteśmy tutaj:
http://goo.gl/maps/RgO8r