Link do historii dr 650 , co prawda po angielsku,ale widzac podpisy w tym jezyku mysle ,ze nie bedzie problemu.
http://www.suzukicycles.org/DR-series/DR650.shtml
http://www.mcnews.com.au/testing/dr650.htm

MaciejDr wmawiaj sobie, nie nam :roll: :shock:

Napisz mi jeszcze na czym opierasz swoją opinię o DR, czyżby z forów internetowych :lol: Ja jestem mechanikiem, naprawiam je i nimi jeżdżę. Przez moje ręce przewinęło się wiele egzemplarzy, więc mogę coś o nich powiedzieć. I nikomu nic nie wmawiam, ja tylko wyrażam swoją opinię, jeśli komuś ona nie pasuje to nie musi się z nią zgadzać. Są też inne źródła opinii o DR które można poczytać np. Fora internetowe, na których najwięcej o DR piszą ludzie, którzy nigdy nawet obok niej nie stali. Czyż nie tak ?

maciekDR popieram, miałem dużo Dr. Raz miałem piękną R prawdziwą a nie po tuningach naprawdę toto chodziło, zarżną ją dopiero kolejny właściciel 3 lata nie zmienił oleju przebieg około 20 tyś po mnie, jak do mnie nią dojechał to nie było zębów w napędzie łańcuch się ślizgał po kołach(mogę wkleić foty zachowałem ten napęd jako ciekawostkę). On 3 lata nie robił nic tylko jeździł -padły krzywki wałka i dźwigienki łożyskowaniu wałka nie było nic i jeszcze pierścienie były w tragicznym stanie, jak przyjechał wtedy spuściłem około 0,8l oleju z silnika.
[ img ]
Szło to na seryjnym przełożeniu lekko ponad 170

Ja miałem wiele Drek różne modele od małych po bigi olej zawsze lałem tak jak ma być nigdy mi nic w żadnej nie padło, oczywiście poza eksploatacją. Zmieniałem opony, klocki, w jednej (właśnie w tej R) tarcze sprzęgła, zawsze się cieszyłem i jeździłem. Drz jak miałem to też silnikowo nic kompletnie się nie działo, remontowałem całą Drz ale bardziej pod siebie i z racji zaniedbań poprzedników. Tylko olej używałem Mobil 4T 10w40, może być też Motul ale na Mobilu było lepiej - nie używałem ani nigdy nie będę dziadostwa typu Castrol. Osiągi najlepsze miała R, bardzo dobry był też Big model 91 (wczesna 800) nowszy jeździ gorzej. W sumie na Drkach zrobiłem około 100-130 tyś km. dokładnie ciężko mi sobie przypomnieć. Jak kiedyś trafie jakąś ciekawą napewno jeszcze kupie (chyba Biga właśnie 91 i przerobię na wersję Rally :twisted: )

no tak mlodzi tylko Dr katuja i zajezdzaja :lol: dziwne bo XT sa najtansze i jakos najmniej awaryjne. Oczywicie Dr 650 Se to juz zepelnie inny silnik - jedyny udany singiel poza BIG iem



dziwne bo ja w VFR 800 FI zrobilem 35 tys na Castrolu i ni uja ni moge jej popsuc tym olejem , od wlania do wylania ani kropli nie lyka mimo 102 tys na budziku. Inne mone motocykle tez mialy Castola i nie widzialem aby zatarly sie z tego powodu ...to samo slyszalem o Motulu - belt do frytek a nie do silnika.

Silnik od Dr 650 uzywaja Anglicy w swoich CM ? CMG ? Taka Dr 650 SE z dobra zawiecha po tuningu, seryjnie produkowana na rynek GB

Niestety tak to wygląda często. Słowo "serwis" dla niektórych nie ma żadnego znaczenia. Później się tworzą teorie że takie a takie moto to lubi się popsuć.

z ta roznica ze czesc motocykli jest idtiotoodporna , a czesc wymaga pieszczenia i dogladania jak w wyczynie , mimo ze kolo wycyzna nawet nie staly.

Rysiu, idź ubierz lepiej choinkę...

Wszystko zostało powiedziane, proponuję na tym zakończyć.

Nie ma sprzętów idiotoodpornych ;)
Moja XT600 była w idealnym stanie, naprawdę cukierek. Przebieg koło 50k i zapalała na zimno od pierwszego kopa, nie trzeba było dolewać oleju itd. Sprzedałem koledze i zarżnął ją na amen w 4 miesiące :? Za pół darmo odkupił ją kolejny kolega i po wymianie skrzyni biegów oraz połowy silnika, wróciła do żywych.
DR650 znowu kupiłem w bardzo słabym stanie, ledwo na kołach dojechał do domu. Na dzień dobry rozbiórka do pojedynczej śrubki, malowanie ramy, remont zawieszenia, rozbiórka silnika, wymiana tłoka, łańcuszków, uszczelniaczy, docieranie zaworów itd. No motocykl zrobiony pod siebie po prostu. Sprzedałem typkowi, który odgrażał się, że moją DRą pojedzie do Afryki. I co? I po 2 latach znalazłem ją na allegro zdekompletowaną, bez dokumentów (a wciąż z moją tablicą rejestracyjną), silnik nie zapala, bo "coś pie*dolło w środku i już nie pali" ;)

Znajoma DR-ka kupiona poniżej 3000 zł, zreanimowana (gaźniki, łożyska, regulacje) pojechała z endurovoyager.com do Maroco rok temu i objechała z nimi wszystkie trasy. Nawet Kowal, co jeździ na XT600 stwierdził, że lepiej pomyka niż jego "babcia teresa".

Słuchajta: co ludzie - to opinie. Nie ma co się upierać przy "jedynej słusznej teorii", a "moja mojszość jest najmojsza".
Najwięcej do powiedzenia (mitów) mają jak zwykle Ci co nie mieli tego motocykla, ale wiedzą najlepiej. Ja miałem 3 lata, znam pewnie ponad 100 użytkowników z forum suzuki DR; jeżdżę na nawet dalej na ich zloty (pozDRo Żaba, pozDRo Rumpel KaTeeMiarzu :) ).

Podkreślę jeszcze raz - jako nowy to był motocykl sporo tańszy od konkurencji. Ma kilka średnio dobrych rozwiązań (np dekompresor w wersji RSE który tak naprawdę działa tylko w 1 cyklu pracy - przez co łatwo zarżnąć sprzęgiełko rozrusznika). Kto dba - ten ma. Są ludzie co jeżdżą 5-8 lat na DR i jest OK. Są motocykle od niego lepsze.
Ale to nie jest motocykl zły i wadliwy.


tym miłym podsumowaniem życzę wszystkim wesołych świąt
szczególnie posiadaczom lub ex posiadaczom DR650 R/Re/RSE/RS :)

ja tez nie dam zlego slowa powiedziec na Dr. Pisalem to wiele razy i napisze raz jeszcze, brat kupil dr od pierwszego wlasciciela (kumpel Niemiec) z przebiegiem ok 55tys, sprzedajac miala 85tys i zero problemow i brania oleju. Moja tez miala ponad 80 tys na liczniku a ile bylo wiecej tego to nie wiem. Wsrod bliskich znajomych bylo jeszcze klika Dr i tez nic sie nie dzialo. Ale wszyscy robili serwisy w terminie, zero oszczedzania na olejach itp. Pewnie ze silnik nie jest tak trwaly (mowie o r i rse) jak w Yamaszkach ale bez przesady, jesli tylko sie dba to moto nie mam prawa sie zepsuc.



pzdr Kamilltee

Nie wytrzymam i się wtrącę...
Kupiłem DR 650 SE 2000
Przejechałem 1000 km w 2 miesiące. Głównie las, teren, Strzeniówka, piaski, itp itd.

Motocykl super do wożenia po schodach (jak jest korek nie patrzę na zakazy) mojego syna do szkoły na Mokotowie w Warszawie...

Jak na poligonie trzeba odkręcić to też daje radę... ale jest pewien szkopuł...

Zawieszenia są zbyt stare, żeby można było je porównać do czegokolwiek.
26 cm przód i 26 tył... podobno... Nie ma tragedii, dobiło może parę razy,
Tył na bank mam lepszy od przodu, bo przodu praktycznie nie ma.
TZN z tyłu jest przynajmniej tłumienie odbicie (co poczułem zostawiając rozkręcone... do dziś boli). A przód zaczął cieknąć już po około 600 km. Moto jest fajne, poręczne jak na 155 kg, ale to staruszek.

Podsumowując za 7000 to super zabawka. Ale można mieć coś lepszego za tę samą kasę jaką się wyda na moto i dołoży na wyposażenie. 15000 kosztuje ... KTM... 620...

zainwestuj w sprężyny i emulatory, moto się zmienia o 180 st.

Rzeczywiście zawias w se jest bardzo powiedzmy, komfortowy. Ale to nie żadna wada czy niedoróbka, tak po prostu miało być. Jak przyjdzie jechać turystycznie wiele km po dziurawych drogach wtedy się to docenia jak miło ,miękko i wygodnie. Do dziczenia trzeba sobie jak Dopra pisał coś zaaplikować. Nawet jakieś używane usd to nie jest straszny wydatek.